Jan Chojnacki: Przestrzeń tajemnicy.


Najbardziej niezapomnianych poruszeń doświadczamy wtedy, gdy pewne aspekty świata, których istnienie całkowicie ignorujemy, nagle konfrontują nas z objawieniem tajemnic, leżących cały czas w naszym zasięgu, których jednak nie możemy zobaczyć z powodu naszej krótkowzroczności, i nie możemy odczuć, gdyż nasze zmysły są niewłaściwie rozwinięte. Martwe głosy tych tajemnic mówią do nas z pobliża, ale brzmią jak głosy z
innej planety.

Giorgio de Chirico

Stara pocztówka z Afryki. Pamiątka rodzinna. Zaproszenie do podróży w czasie i przestrzeni. Otwiera się brama wspomnień, rodzinnych opowieści, brama snów. W ten pejzaż sentymentalny i egzotyczny wtopieni przybysze z innego świata. Zapatrzeni w dal jeziora, w góry na horyzoncie – dalecy czy bliscy?

O czym myśli? Scena w czerwieni – zachodzące słońce czy jego uczucia, kim są te kobiety, dokąd leci samolot, kto włączył lampę?

W salonie święci i aniołowie, corrida w kuchni, Picasso pozuje do rodzinnej fotografii z pannami z Awinionu ze wszystkimi naraz i z każdą z osobna.

Jan Dziaczkowski odsłania przestrzeń tajemnicy. Cykle obrazów, które stworzył posługując się starannie wybranym materiałem – pocztówki, stare albumy i czasopisma, ale przede wszystkim wyobraźnia i uczucia – to zaproszenie do podróży. Przez światy, które rozpoznajemy w postaciach, ornamentyce, figurach i motywach znanych z historii sztuki. Ale, które zarazem wciągają nas w odkrywanie nieoczekiwanych związków, kontekstów i znaczeń. Mogą być pretekstem do wnikliwego studium, ale równie dobrze inspiracją do nowego spojrzenia na codzienne życie. Prace te mogą wyostrzyć nasze spojrzenie, jeśli zmienimy optykę i spojrzymy na świat poprzez ich pryzmat. Zobaczymy wówczas, że w codziennym życiu, w spotkaniach z ludźmi możemy odnaleźć, inny symboliczny wymiar rzeczywistości, możemy odczytać szyfry przeznaczenia. Wtedy zobaczymy nasze życie jako misterny wzorzysty dywan tkany wielowątkową tkaniną codzienności, albo collage nałożonych na siebie obrazów, wspomnień, zapamiętanych scen. Teraz widzimy tylko poszczególne ściegi i węzły, wówczas zobaczymy misterny rysunek wzoru, kompozycję obrazów, która ukaże nam ukryty sens.

W pracach Jan Dziaczkowskiego, ważny dla mnie jest właśnie ów odświeżający spojrzenie przebłysk innej rzeczywistości – tajemniczej i pięknej. Oczyszczają one zmysły, ale zmieniają również świadomość. Przestajemy korzystać z utartych schematów percepcyjnych, budzimy się z drzemki.

Podczas wykonywania czynności codziennie powtarzających się i dobrze utrwalonych dochodzi do integracji układów zaangażowanych w działanie. Zaczynają one działać automatycznie. Podobnej automatyzacji ulegają akty psychiczne występujące przy wykonywaniu określonych czynności. Wraz z opanowaniem danego działania pośrednie etapy znikają ze świadomości. Automatyzacja obejmuje nie tylko zachowania motoryczne, lecz również myślenie i percepcję. Automatyzacja jak większość procesów adaptacyjnych ma na celu optymalizację zachowań. Decydują tu niejako względy ekonomiczne, świadomość oszczędza siły na percepcję nieznanych zjawisk. Zawieszenie automatycznych struktur percepcyjnych i poznawczych powoduje przyrost intensywności i bogactwa zmysłowego.

Deautomatyzacja oznacza powrót do percepcji dziecięcej, ale nie w sensie regresji świadomości. Taki powrót jest w pełni kontrolowanym procesem zmiany stanów świadomości. Jest to rodzaj techniki posługiwania się własnym umysłem, gdzie dawne stadia percepcyjne (umysłowość dziecka) mogą być uruchamiane zgodnie z naszą wolą. Jeśli przyjąć tezę C. G. Junga, że w przypadku struktur psychicznych występują te same prawidłowości co w przypadku struktur biologicznych i ontogeneza odpowiada filogenezie, możemy mniemać, że dzięki deautomatyzacji otrzymujemy dostęp do świadomości kultur pierwotnych. Dzięki opanowaniu tej umiejętności moglibyśmy korzystać z nieprzebranego bogactwa doznań towarzyszących rytuałom, wtajemniczeniom i obrzędom z całą ich pierwotną intensywnością.

Wydaje się, że z takiej deautomatyzacji percepcji mażemy doznać, jeśli wejdziemy w świat obrazów Jana Dziaczkowskiego.

Wymaga to, co prawda przestawienia naszych władz poznawczych, poddania się tajemniczej przestrzeni otwierającej inny wymiar rzeczywistości.

Jeśli będziemy uważni usłyszymy szelest płatków śniegu, nocą na skraju japońskiej wioski, ale i nadciągających myśliwych.